niedziela, 9 listopada 2008

Wizyta w Ufie

Byłam wczoraj na imprezie. Niby nic nadzwyczajnego, jakieś występy drag-king, trochę muzyki do potańczenia. Na początku byłam spięta nieco i czułam się wyobcowana. W zasadzie, poza Amelką, nie znałam tam nikogo. Ale w końcu udało się jakoś rozkręcić i cały stres zniknął. Czułam się dobrze, atrakcyjnie i w ogóle - mimo spodni ;) - bardzo kobieco. Poznałam kilka nowych osób, pogadałyśmy trochę, pośmiałyśmy się, pokłóciłyśmy, co jest lepsze do nakładania cieni do powiek - pędzelki, czy te śmieszne gąbeczki. Przechwalałyśmy się, która ma lepsze perfum i takie tam. A przy okazji dowiedziałam się, że nie jestem już najwyższą tefałką w Polsce :P

Wróciłam do domu strasznie zadowolona. Bo przeżyłam coś niesamowitego. Ja, najbardziej znana z funkcji podpierającej wszelkie możliwe ściany na wszelkich imprezach, wyszłam na parkiet i tańczyłam. Podłoga trochę śliska była i obcasy jakoś nie chciały się utrzymywać w pozycji wertykalnej, ale ostatecznie nie było tak źle. Nawet usłyszałam komplement od mojej tanecznej partnerki, której w tym miejscu chciałam serdecznie podziękować. Bo jest pierwszą osobą, która skłoniła mnie do zatańczenia w rytm takiej muzyki i co więcej, sprawiło mi to dużą frajdę. Dziękuję A.

Chciałam również podziękować Lalce, której niestety nie było, ale dała cynk na portalu i dzięki temu się na imprezę wybrałam. No i w ogóle, dziękuję całemu światu, że mnie znosi na sobie i że jestem taka jaka jestem.

No i strasznie bardzo mocno chciałam podziękować Kasi i Ewie za to, że mnie przetransportowały na miejsce i z powrotem, całkowicie mnie nie znając. :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz